Dlaczego mieszkanie w Kolumbii zrujnowało mi życie na dlugi czas

Szybko przyzwyczajamy się do dobrego. A odzwyczaić się nie jest łatwo. W ciągu kilku lat mieszkając w Kolumbii, za bardzo przyzwyczaiłam się do pewnych rzeczy. I teraz w tym okresie, kiedy nadeszla jesień, a za kilka miesięcy nadejdzie zima, tęsknię za kilkoma rzeczami, ktὀre ‘’mialam’’ w Kolumbiii a ktὀrych nie mam (albo ktὀre mam a ktὀrych wolę nie mieć 😉 i nigdy nie będę miała w Europie. Czyli jak mieszkanie w Kolumbii ‘’zrujnowało’’ mi życie na długi czas.

• Pory roku. W Bogocie nie ma pὀr roku. Są tylko te ‘’zimniejsze pory’’ i deszczowe pory i oczywiście pory suche. Dodatkowo, każdy region w Kolumbii ma swὀj klimat. Liście z drzew w BOgocie nigdy nie opadaja. Niektὀrzy mogą pomyśleć jakie dziwne to uczucie nie mieć pὀr roku, ale ja naprawdę nie mogę przyzwyczaić się ponownie do klimatu z porami roku. Zwłaszcza teraz, kiedy nadeszła jesień w Europie, jest coraz zimniej, dużo pada, liście z drzew spadają (no dobrze, jest kolorowo 😉 ale za miesiąc przyjdzie zima. W Bogocie co prawda jest teraz pora deszczowa. Intensywne opady wystepują zwykle popołudniami, ale wkrὀtce się skończą i zacznie się pora sucha. I w grudniu i styczniu bedzie ciepło i słonecznie, co sprawia ze nie czuje się tej depresji po Świetach Bożego Narodzenia. I nie trzeba mieć sterty ubrań w szafie na te rὀżne pory roku. Ah no i ta jesienna chandra nigdy chyba mnie nie dopadła w Bogocie.

• Zmiana czasu z letniego na zimowy i odwrotnie. Właśnie tydzień temu zmienialiśmy czas w Europie. Tylko godzina, ale nadal nie mogę do siebie dojść po zmianie. W Bogocie nie zmienia sie czasu, a dni trwaja 12 godzin od 6 rano do 18. I tak przez cały rok.

• Plaże. Tęsknie za bliskością do plaży przez cały rok. Pὀłtora godziny samolotem i w listopadzie można się wygrzewać na karaibskiej plaży na przykład w Cartagena de Indias lub na Arubie lub 2 godziny do Republiki Dominikany. Kilka kilometrὀw samochodem od Bogoty znajduje się w tak zwana ‘’Ciepła Ziemia’’.

• Owoce. Brakuje mi pysznych owocὀw i świeżych sokὀw z nich wyciśniętych o każdej porze roku. Moje ulubione to Lulo i Guayaba. O owocach w Kolumbii możesz poczytać TU

• Domowe dostawy. Czy to artykułὀw spożywczych, lekὀw (na receptę) czy może lekarza – pediatry lub fizjoterapeuty. Co za luksus mieć to wszystko dostarczone do domu. Raz zabrakło mi soli. A że akurat lało jak z cebra to zadzwoniłam do pobliskiego sklepu i torebkę soli miałam w domu w mniej niż pὀł godziny.

• Ludzie. Odzyskałam wiare w ludzi. Kolumbijczycy, ktὀrych spotkałam na mojej drodze byli mili i sympatyczni. Brakuje mi radości i uśmiechu tych ludzi. Nie odwarkuja na cokolwiek, co im się nie podoba a i też ´´pffff´´´nie jest nadużywane. (to pff jest dość czesto uzywane tu gdzie mieszkam wiec to takie moje bardzo osobiste stwierdzenie;). Też, załatwiając sprawy przez telefon, powitanie jest bardzo miłe porὀwnujac do tego w Hiszpanii. Jest ono co prawda o wiele dłuższe: ”Dzien dobry, mam na imię … w czym mogę pomoc, z kim rozmawiam?’’ w porὀwnaniu z Hiszpańskim ‘’Mὀw’’ (diga), ktὀre od razu negatywnie nastawia do osoby z drugiej strony telefonu. Kolumbia często wyskakuje na najwyższych miejscach w rankingach na najszczęśliwszy narὀd na świecie. A dowὀd, że sobie tego nie wymysliłam jest na przykład tutaj:

http://www.huffingtonpost.com/2013/01/17/reasons-colombia-happiest-country_n_2490813.html

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *