Torres del Paine

Torres del Paine

Mgła powoli odkrywała śpiące jeszcze Rogi del Paine, którym wschodzące słońce nadało odcień pomarańczowo-żółty. Tęcza wisiała nad pokrytymi śniegiem szczytami okolicznych gór. Wiatr rozszalał błękitne wody jeziora. W wygodnych butach i ubraniach na deszcz i zimno, z plecakiem pełnym batoników energetycznych; wyposażeni w kije trekingowe opuściliśmy naszą przystań na samym środku jeziora i udaliśmy się zdobywać podstawę Torres del Paine – jeden z najsłynniejszych treków w Patagonii Chilijskiej. Droga z hotelu prowadziła przez jedne z najbardziej malowniczych gὀrskich krajobrazów jakie widziałam. Mijając po drodze stada Guanacos i wodospad ozdobiony tęczą dojechaliśmy hotelu Las Torres Patagonia. Stąd ropoczęliśmy całodniową, pieszą, górską wycieczkę.

Przeszliśmy przez kilka drewnianych mostków zawieszonych nad rwącą rzeką, przez które na raz mogły przechodzić jedna lub dwie osoby. Szliśmy wąską ścieżką przy stromym zboczu góry, mieszczącą momentami tylko jedną osobę.  Podziwialiśmy widoki i chwilami musiałam utrzymywać wzrok przede mną i starać się nie patrzeć na rzekę kilkaset metrów na dole.

Po około 2 godzinach doszliśmy do Refugio Chileno gdzie mogliśmy się posilić batonikami z dużą ilością kalorii. Chyba do końca nie zdawaliśmy sobie sprawę, że najtrudniejsza część tej wyprawy była jeszcze przed nami. Zaraz za Refugio Chileno (Schronisko Chilijskie) uzupełniliśmy zapasy wody bezpośrednio z rzeki. Ponownie przeszliśmy przez kilka mostkὀw wątpliwej konstrukcji. Minęliśmy kilka wodospadów, przeszliśmy przez czarny las i wreszcie dotarliśmy do stromej ściany pełnej ogromnych kamieni. Najtrudniejszy etap z całej wycieczki. Z niższych części widać było inne osoby wyglądające jak mrówki obok gigantycznych kamieni.

Kiedy dotarlismy na gὀre naszym oczom ukazały sie 3 majestatyczne kamienne wierze czyli Torres del Paine i ich szmaragdowe jezioro. Nie mogłam sie napatrzeć na nie. Ponad 3 godziny marszu aby je zobaczyć. Kilku śmiałków wskoczyło do lodowatej wody aby się wykąpać. Spędzisliśmy na gὀrze niespełna pół godziny po czym tą samą drogą wróciliśmy na parking. Na ścieżce gdzie dwie osoby nie mieszczą się musieliśmy sie wyminąc z koniami zaopatrujacymi Refugio Chileno. Usiadłam w miejscu ktὀre uznałam za bezpieczne i czekałam aż owe konie przejdą.

Osoba jadąca na koniu musi mieć niesamowitą odwagę jadąc konno ścieżką na dość stromym zboczu, bądź lubi adrenaline 😉

Muszę przyznać, że to cudo natury jest bardzo dobrze ukryte, a droga nie jest dla wszystkich. Przez chwilę nawet pomyślałam – wstaliśmy o 6 rano. Jechaliśmy samochodem około pὀł godziny do miejsca skąd się zaczyna wycieczka. Szliśmy niewiele ponad 3 godziny aby tu dojść, zrobić zdjęcie i… po prostu wrὀcić? Niemniej jednak było to chwilowe uczucie a Torres del Paine trzeba zobaczyć.

A będąc w torres del Paine, trzeba też zobaczyć lodowiec perito Moreno. A o nim możecie przeczytać TUTAJ

17 thoughts on “Torres del Paine

  1. Cudowne miejsce zazdroszcze ci tak bardzk chcialam gdzoes pojechac w te wakacje chociaz w tym roku a tu niestety nie ma opcjii zazdroszcze serio 🙂 piekne zdjecia !

  2. Piękne miejsce, ale dla nie to za wysoko…bałabym się :-)))
    Pozdrawiam
    Nie mogę zamieci linku do mojego bloga…
    Nie mogę pisa fontów…

  3. Fantastyczne widoki zazdrosze zapalu i determinacji bo faktycznie droga w górach usłana różami nie jest i to jest wyjatkowe dla nie licznych dostępne

Odpowiedz na „lauralrAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *